Góry są jednymi z najcenniejszych obszarów przyrodniczych w Polsce; wiodą tu ważne dla wielu gatunków korytarze ekologiczne, fragmenty naturalnych lasów są ostoją dla największych polskich ssaków, a tatrzańskie granie domem dla niewystępujących w żadnym innym zakątku naszego kraju, świstaków i kozic górskich. W wielu częściach Karpat środowisko współgra z człowiekiem, jednak niestety w polskich Beskidach wygląda to zupełnie inaczej… U nas przyroda nie jest partnerem, który pomaga się rozwinąć, a wrogiem, z którym trzeba walczyć i porządkować go…
Betonowa stolica gór
Beskid Śląski jest chyba najbardziej zurbanizowanym pasmem polskich Karpat. Doskonale widać to po jego stolicy – Wiśle. Najbardziej rzucającą się w oczy rzeczą, przy wjeździe do miasta, jest ogromny luksusowy Hotel Gołębiewski, który wyraźnie dominuje nad całą miejscowością. Wiślańskie domy i betonowe apartamenty dochodzą praktycznie aż do samych szczytów gór (nawet do wysokości 800 m.n.p.m.). Wielkie budynki wypoczynkowe, skocznie i stoki narciarskie pocięły całą dolinę i przyległe pasma górskie, silnie kalecząc środowisko i krajobraz…
Niemal całkowicie zniknęły stąd duże ssaki takie jak, niedźwiedzie i wilki, które niegdyś zamieszkiwały te góry. Rzeka Wisła została tam niemal całkowicie wyregulowana – nadbrzeżną roślinność wycięto, a brzegi umocniono kamieniami i betonem, oraz stworzono sieć sztucznych kaskad. W tamtym miejscu przypomina ona bardziej rynsztok, lub kanał niż królową polskich rzek (więcej o tym przeczytasz w tym tekście: Kraj suchy jak pieprz). Ludzie jeżdżą w góry po to aby pooddychać świeżym powietrzem (jest to jednak sprawa dość kontrowersyjna, ponieważ w miesiącach zimowych smog potrafi być tam większy niż np. w Krakowie), żeby zbliżyć się do natury, odpocząć od miasta. Czy dziś Wisła zapewnia to turystom? Szczerze w to wątpię – wcale nie przybliża ludziom natury, a sztuczne formy rozrywki, takie jak luksusowe hotele, baseny, parki linowe, tory gokartowe, automaty do gry i inne sztuczne formy rozrywki. Właściwie można byłoby taką samą miejscowość wybudować pod hałdą kopalnianą (uprzednio obsadzając ją częściowo drzewami i budując stoki narciarskie). Co roku do źródeł królowej rzek polskich przyjeżdżają dziesiątki tysięcy turystów, którzy często od samego Ustronia (miejscowość położona ok. 10 kilometrów od Wisły), muszą czekać w kilkugodzinnym korku, zanim dojadą do centrum miasta (stojące tabuny samochodów mogą wywołać smog nawet w środku lata). Właściwie tylko w kilku małych wiślańskich dzielnicach środowisko przyrodnicze zachowało się w stanie mniej naruszonym, m.in. w Czarnem i Malince. Z tej pierwszej można wyruszyć ciekawym szlakiem wzdłuż Białej Wisełki, gdzie zachował się las mający cechy naturalnego (choć i tam są porozsiewane niewielkie osiedla górskie, a większość trasy wiedzie drogą asfaltową), a z drugiej można podążyć na szczyt Malinowskiej Skały (1152 m.n.p.m.), będącej bardzo widokowym i ciekawym szczytem (jak i całe pasmo Baraniej Góry i Skrzycznego). Turyści, którzy chcą się zetknąć z naturą, muszą jednak oddalić się przynajmniej kilka kilometrów od centrum betonowej stolicy…
Dzika przyroda na uboczu
Jedną z najcichszych i najspokojniejszych wsi w Beskidzie Śląskim jest Brenna. Miejscowość ta jest położona bardzo malowniczo, w dolinie rzeczki Brennicy, równoległej do tej wiślańskiej. Tam jednak krajobraz zupełnie nie przypomina tego, ze stolicy tych gór : domy nie wspinają się na szczyty gór (większość nie przekracza granicy lasu), a hotele (których jest tam zaledwie kilka) znajdują się w centrum wsi, a ich rozmiary nie są wielkie.
Znajduje się tam zaledwie 5 małych ośrodków narciarskich, ukrytych w wąskich i głębokich dolinach. Wokół Brennej zachowały się bardzo cenne fragmenty górskich lasów, w stanie mocno zbliżonym do naturalnego, położonych w różnych miejscach (np. na północnych i północno -zachodnich stokach Kotarza, w dolinie potoku Hołcyna, Leśnicy, lub Potoku Goleszowskiego). Znajduje tam się również bardzo cenna pamiątka po dawniej silnie rozwiniętej tradycji pasterskiej – Hala Jaworowa (inaczej Hala Kotarska). Jest to największa polana w Beskidzie Śląskim, a zarazem jedna z najstarszych (niektóre źródła podają, że wypas owiec był prowadzony tam już w XVI wieku). Na hali powstały piękne, typowe dla regla dolnego łąki. Tego typu polany pozwalają na ochronę gatunków roślin i owadów, które nie występują w żadnych innych siedliskach. Korzystają z nich również ptaki drapieżne, którym trudno jest polować na małe gryzonie w wąskich dolinach rzecznych, lub jelenie, które znajdą tam o wiele więcej pożywienia, niż w głębi lasu. Ponadto Hala Jaworowa posiada bardzo duże walory krajobrazowe – niesamowicie harmonijnie wpisuje się w otaczający ją pejzaż. Należy również do najbardziej widokowych miejsc w tej części Beskidów; można stamtąd obejrzeć prawie wszystkie pasma Beskidu Śląskiego. Mimo tych wszystkich walorów Hala Jaworowa nie jest często odwiedzana przez turystów, a wynika to głównie z jej położenia (by do niej dojść potrzeba przynajmniej godziny wędrówki kamienistymi górskimi szlakami). Dzięki temu, że polana jest położona na uboczu, udało się ją zachować w stanie właściwie niezmienionym po dziś dzień. Jednak nawet i to położone na “zapleczu” Beskidu Śląskiego miejsce jest zagrożone…
Dziedzictwo zagrożone, czyli betonujemy dalej…
Niedawno Brenną zainteresowali się inwestorzy. Kilka lat temu utworzyli firmę Kotarz Agro, której głównym założeniem jest rozwój zadłużonej wsi. Na ich stronie internetowej można znaleźć posty na temat regionalnej kultury i przyrody gór, na których rzekomo im bardzo zależy. Pokazują mieszkańcom, że gmina dzięki ich projektowi się rozwinie: rozbudują infrastrukturę turystyczną i drogową. Brennianie szybko uwierzyli inwestorowi, twierdząc że jego inwestycje faktycznie przyniosą im materialne korzyści. W ten sposób firma Kotarz Agro, bardzo sprytnie zdobyła sobie zaufanie mieszkańców i mogła pójść nieco dalej w swoich działaniach. Kilka lat temu inwestor utworzył projekt o nazwie “Kotarz Arena”, którego celem jest… zbudowanie gigantycznego ośrodka wypoczynkowego (mającego należeć do największych w tej części Europy), w jednym z najcenniejszych krajobrazowo i przyrodniczo miejsc, czyli regionie wcześniej wspomnianej Hali Jaworowej i Kotarza. Kotarz Agro planuje wyciąć pod ten projekt aż 25 ha lasu (który opisywałem we wcześniejszej części artykułu)! Oczywiście większość “złapanych na wędkę” mieszkańców nie wyraziła sprzeciwu, a wręcz przeciwnie – bardzo uradowali się, że taka “wspaniała” inwestycja zostanie zrealizowana w ich gminie.
Tylko niewielka część mieszkańców Brennej wyraziła silny sprzeciw (byli to głównie ludzie mieszkający u podnóża góry Kotarz i Hali Jaworowej, oraz aktywiści ekologiczni). Utworzyli oni ruch społeczny o kryptonimie “SOS dla Hali Jaworowej”, działający przeciwko inwestycji. Jednak w ostatnim czasie najsilniejszych działań przeciw “Kotarz Arenie” podjęła się Pracownia na Rzecz Wszystkich Istot (polskie towarzystwo ekologiczne). Jego przedstawiciele uczestniczyli (i będą uczestniczyć) w spotkaniach z samorządami Brennej i Szczyrku (przedsięwzięcie powiązało się również z tą drugą miejscowością), szukali odpowiednich dokumentów, oraz zaczęli badać miejsce, które Kotarz Agro chce wykupić pod ośrodek. Sprawę wprowadzono do SKO (Samorządowa Komisja Okręgowa), która po wielu obradach wydała opinię negatywną dla inwestycji w Brennej, co postawiło ją pod znakiem zapytania. Decyzja komisji jednak nie zamyka przedsięwzięcia całkowicie, ponieważ jak twierdzi Kotarz Agro, nie jest ona ostateczna. Również Pracownia na Rzecz Wszystkich Istot poinformowała mnie, że na razie sprawa jest w toku i, że na ten moment nie są w stanie udzielić mi więcej informacji.
Jak miałby wyglądać ośrodek na Kotarzu?
Według informacji znalezionych w internecie miałyby tam powstać m.in.:
- Czterogwiazdkowy hotel na 600 miejsc noclegowych, wraz z częścią konferencyjną na 1000 osób,
- Aquapark na 1500 osób,
- Zespół 280 apart-hoteli,
- Kolej gondolowa, całoroczna o długości 2350 m,
- 5 kolei sezonowych o łącznej długości od 700 do 1000 m,
- Kompleks 10 km tras do narciarstwa zjazdowego, oraz 10 km tras do narciarstwa zjazdowego,
- Elektrownia szczytowo – pompowa, oparta na zbiornikach małej retencji (na Hali Jaworowej),
- Farma fotowoltaiczna (na Hali Jaworowej, lub na przestrzeni otwartej, otrzymanej po uprzednim wyrębie lasu),
- Przemysłowy magazyn energii,
- Mikro turbiny wiatrowe o pionowej osi obrotu, współpracujące z magazynami energii,
- Przemysłowy magazyn energii,
- Zespół mikro elektrowni wodnych,
- Infrastruktura transportowa oparta na pojazdach o napędzie elektrycznym, jak również rowerach elektrycznych, a także stacjach ładowania pojazdów,
- Centrum Badawczo – Rozwojowe Technologii Środowiskowych,
- Ogród botaniczny,
- Park etnograficzny,
Oraz wiele innych, tego typu nowinek dla turystów.
Wszystkie założenia tego projektu znajdziecie w poniższej ulotce:
Czyż to nie jest hipokryzja?
Inwestor chce wyrąbać ogromne połacie lasów w Beskidzie Śląskim (m.in. tych porastających zbocza Kotarza), by zbudować w ich miejscu ekologiczne elektrownie i ogród botaniczny… Kolejna sprzeczność – inwestycja zniszczy dawny, kulturowy wygląd Hali Jaworowej i zastąpi to parkiem etnograficznym… Kotarz Agro umieszcza na swojej stronie posty o przyrodzie gór i o kulturze regionu, pokazując swoje działania jako ekologiczne i właściwie pozbawione wad. Tymi zabiegami łatwo owinęli sobie ludzi wokół palca…
Czy Brenna może wyjść z kryzysu bez “pomocy” inwestora? Czy gospodarka w górach może wyglądać inaczej? Przenieśmy się teraz za granicę naszego kraju…
Słowacja dobrym gospodarzem gór
Bardzo ważnym okresem dla ochrony przyrody na Słowacji był koniec XX i sam początek XXI wieku. Wtedy w słowackich Karpatach powstało aż siedem parków narodowych (chronologicznie PN Niżne Tatry, PN Słowacki Raj, Mała Fatra, PN Płaskowyż Murański, PN Połoniny, PN Kras Słowacki, oraz PN Wielka Fatra). Co bardzo istotne były one zakładane, tuż obok siebie, dzięki czemu większość pasm górskich położonych w centrum kraju została objęta ochroną. Sieć powstałych parków narodowych pozwoliła w znaczącym stopniu ochronić środowisko naturalne tej części Karpat.
Dlaczego niewielkie odległości między nimi są tak ważne? Otóż mimo tego, że podzieliliśmy góry na pasma, to i tak funkcjonują one jak jeden wielki organizm – nie podzielony granicami. między poszczególnymi pasmami przebiegają tzw. korytarze ekologiczne, czyli swego rodzaju “trakty”, którymi wędrują gatunki. Ulokowane blisko siebie parki narodowe bardzo wspomagają ochronę takich “szlaków”, które pozwalają funkcjonować tym górom jak jeden organizm.
Mimo wielu miejscowości położonych u podnóża gór, “sieć” ta funkcjonuje w sposób bardzo skuteczny. Ochrona karpackich korytarzy ekologicznych, jest bardzo ważna dla środowiska przyrodniczego tych gór; dzięki nim gatunki mogą swobodnie przemieszczać się między pasmami górskimi i mieszać z osobnikami zamieszkującymi inne tereny. Dlaczego wędrowanie gatunków jest tak ważne dla środowiska? Jako przykład podam populację jeleni, zamieszkującą pewne pasmo górskie. Jeżeli w takim miejscu nie ma żadnych większych drapieżników, przedstawiona grupa zacznie się coraz bardziej powiększać, a jej potrzeby wzrosną równie silnie. Jelenie będą potrzebowały więcej pokarmu i zaczną na masową skalę niszczyć młode drzewka np. buki, które są osobną populacją.
W wypadku gdy korytarz ekologiczny (np. przez jakiś duży kompleks narciarski) jest zamknięty i inne gatunki nie są w stanie dotrzeć do wymienionego miejsca, bukowy las zacznie się w zupełnie niekontrolowany sposób pomniejszać. Gdy jednak takie przejście istnieje, populację jeleni może zwęszyć np. wataha wilków i korzystając z niego dostać się do niej. Wtedy duża grupa ulegnie rozbiciu i zmniejszeniu, a las zacznie odrastać – w środowisku zapanuje równowaga.
Bardzo ważnym okresem dla ochrony przyrody na Słowacji był koniec XX i sam początek XXI wieku. Wtedy w słowackich Karpatach powstało aż siedem parków narodowych (chronologicznie PN Niżne Tatry, PN Słowacki Raj, Mała Fatra, PN Płaskowyż Murański, PN Połoniny, PN Kras Słowacki, oraz PN Wielka Fatra). Co bardzo istotne były one zakładane, tuż obok siebie, dzięki czemu większość pasm górskich położonych w centrum kraju została objęta ochroną. Sieć powstałych parków narodowych pozwoliła w znaczącym stopniu ochronić środowisko naturalne tej części Karpat. Dlaczego niewielkie odległości między nimi są tak ważne? Otóż mimo tego, że podzieliliśmy góry na pasma, to i tak funkcjonują one jak jeden wielki organizm – nie podzielony granicami. między poszczególnymi pasmami przebiegają tzw. korytarze ekologiczne, czyli swego rodzaju “trakty”, którymi wędrują gatunki. Ulokowane blisko siebie parki narodowe bardzo wspomagają ochronę takich “szlaków”, które pozwalają funkcjonować tym górom jak jeden organizm. Mimo wielu miejscowości położonych u podnóża gór, “sieć” ta funkcjonuje w sposób bardzo skuteczny.
Ochrona karpackich korytarzy ekologicznych, jest bardzo ważna dla środowiska przyrodniczego tych gór; dzięki nim gatunki mogą swobodnie przemieszczać się między pasmami górskimi i mieszać z osobnikami zamieszkującymi inne tereny. Dlaczego wędrowanie gatunków jest tak ważne dla środowiska? Jako przykład podam populację jeleni, zamieszkującą pewne pasmo górskie. Jeżeli w takim miejscu nie ma żadnych większych drapieżników, przedstawiona grupa zacznie się coraz bardziej powiększać, a jej potrzeby wzrosną równie silnie. Jelenie będą potrzebowały więcej pokarmu i zaczną na masową skalę niszczyć młode drzewka np. buki, które są osobną populacją.
W wypadku gdy korytarz ekologiczny (np. przez jakiś duży kompleks narciarski) jest zamknięty i inne gatunki nie są w stanie dotrzeć do wymienionego miejsca, bukowy las zacznie się w zupełnie niekontrolowany sposób pomniejszać. Gdy jednak takie przejście istnieje, populację jeleni może zwęszyć np. wataha wilków i korzystając z niego dostać się do niej. Wtedy duża grupa ulegnie rozbiciu i zmniejszeniu, a las zacznie odrastać – w środowisku zapanuje równowaga.
Jeden komentarz
Odpowiedz