Im więcej czytam poezji, tym bardziej żywię przekonanie, że edukacja na nic się nie zda, jeśli nie rozniecimy w sobie ciekawości. Nie wiem, czy to celowe działanie belfrów, czy może efekt uboczny dalece niedoskonałego programu nauczania, ale przekazuje nam się uładzoną wizję półprawd i przemilczeń. Byleśmy nie znaleźli rysy na pieczołowicie strzeżonym monolicie edukacji. Z zachwytu, jakby na rozkaz, mamy wpadać w ekstazę, słysząc trzynastozgłoskowca. Podążać niczym pies na smyczy za cnotą w liryce, byle się nie zetknąć z mrokiem, który pełza po słowach i lęgnie się w duszy tego, kto je skreśla. Tak więc odkrywam (jak wielu przede mną) w poezji Staffa fascynację Nietzchym.
Więcej na Swoją drogą.
Zagłosuj!
Ten wpis został dodany przez jednego z czytelników lub redakcję. U nas każdy może dodać coś od siebie:) Dodaj swój własny wpis!