Jak już się do mnie przyczepi jakieś słowo lub wątek, to nie chce puścić. Trzyma niczym rozwścieczony rottweiler zadku bogu ducha winnego listonosza. Znowu będzie o dymie, który spowija Śląsk Cieszyński i w dodatku gryzie niczym wspomniany już pies. To nie ksiądz podczas liturgii z kadzielnicą chadza, ani komin z Trzyńca nie ćmi. W powietrzu unosi się woń cyprysu, anyżu i styraksu. Doprawdy, chciałbym, by tak było. Ku memu rozczarowaniu stwierdzam, że to tylko cała tablica Mendelejewa. Mimo to, dobrze się pali to nasze kadzidełko – złudne wrażenie ezoteryki za psie pieniądze.
Więcej można przeczytać na: Swoją drogą
Zagłosuj!
Ten wpis został dodany przez jednego z czytelników lub redakcję. U nas każdy może dodać coś od siebie:) Dodaj swój własny wpis!