“Dyć nie strzylejcie, jo Polok, jo Polok!” Ślązak z Wermachtu w polskim wojsku

“Dyć nie strzylejcie, jo Polok, jo Polok!” Ślązak z Wermachtu w polskim wojsku

Z takim okrzykiem 19-letni wówczas Jan Gazur, mieszkaniec okolic Jabłonkowa przymusowo wcielony do Wehrmachtu, poddał się żołnierzom 2 Korpusu gen. Andersa w czasie walk o Monte Cassino w dniu 17 maja 1944 r.

“Gdy przeciwuderzenie niemieckie kosztem naszych sześciu zabitych i dwóch rannych granatami odparto – w stronę naszych stanowisk pędzi jak oszalały młodzik w niemieckim mundurze. Żołnierze chwytają za broń. 
– Dyć nie strzylejcie, jo Polok, jo Polok. 
– Ze Śląska Zaolziańskiego – woła, wpadłszy wreszcie między swoich, nie mogąc złapać tchu. 

I podczas kiedy trup Tadzia Gasińskiego leży jeszcze pod bunkrem, Jasio Gazur z Jabłonkowa, nie znając naszego sprzętu, ujmuje nosze i nosi pod ogniem rannych. Jasio z Jabłonkowa przybyły z armii niemieckiej na uzupełnienie Tadzia Gasińskiego“. Tak o nim pisał Melchior Wańkowicz w swoim słynnym reportażu “Monte Cassino”.

Janek w 1943 roku, po zmuszeniu przez Niemców ojca do podpisania Volkslisty (brat został zamknięty w obozie koncentracyjnym, gdzie zginął) został powołany do Wehrmachtu i przetransportowany do Francji, a potem do Włoch, gdzie w kwietniu 1944 trafił pod Monte Cassino. Wiedząc, że na przeciw walczą Polacy, po ostrzale artyleryjskim, kiedy koledzy z kompanii uciekli schował się w małym opustoszałym bunkrze na ziemi niczyjej.

Jak wspominał “Po chwili zobaczyłem posuwających się wolno polskich żołnierzy. Dwaj z nich stanęli wprost na wierzchu bunkra, nie domyślając się, że ja tam jestem. Usłyszałem nareszcie polskie słowa. W pewnym momencie uświadomili sobie, że to nie jest naturalna nora. Jeden z nich postanowił sprawdzić, co się kryje we wnętrzu… „Dyć nie strzylejcie, jo je Polok” – powiedziałem i odetchnąłem z ulgą.

Byłem wśród swoich!” Jan Gazur następnie po krótkim przeszkoleniu trafił do 3 Dywizji Strzelców Karpackich i już w polskim mundurze do końca wojny walczył przeciwko Niemcom m.in. w walkach na linii Gotów i w bitwie o Bolonię. Za czyny bojowe odznaczony został Krzyżem Walecznych i dostał stopień starszego strzelca. W roku 1946 sprawił sobie pierwsze wydanie książki “Monte Cassino” Melchiora Wańkowicza, w której w końcu był jednym z bohaterów. Po wojnie wrócił w rodzinne strony.

Fot./Źródło: dobroni.pl

Zagłosuj!

39 punktów
Fajne Nie lubię

Razem głósów: 47

Fajne: 40

Procent fajnych głosów: 85.106383%

Słabe: 7

Procent słabych głosów: 14.893617%

Dodaj komentarz